03 marca 2018

Od Maxine cd. Andrew

Przyznam szczerze, iż zżerał mnie lekki stres przed tym wszystkim. Miałam już dosyć siedzenia w domu i użalania się nad sobą. Do tego byłam raczej towarzyską osobą. Czemu się więc denerwowałam? Nie mam zielonego pojęcia... Jednak uczucie paniki nie opuszczało mojego wnętrza. Tak więc siedziałam sobie oparta plecami o ścianę myśląc o tym wszystkim. Oczywiście w między czasie słuchałam muzyki. Przy niej mogłam się skupić i pomyśleć w spokoju. Wtedy przyszedł Andy. Nie spodziewałam się tego ale mimowolnie uśmiechnęłam się na jego widok. Rozmawialiśmy dość długo na temat tego wszystkiego, on też się stresował i to o wiele bardziej niż ja. W sumie to z biegiem czasu przestałam się tym jakoś bardziej przejmować i uczucie niepokoju stopniowo mijało. Niedługo potem zasnęłam wtulona w bok mojego brata. Później poczułam tylko jak odchodzi. W sumie to spędził u mnie dobrą połowę nocy. Dziwne by było gdyby z samego rana wyszedł z mojego pokoju... Już widzę co inni ludzie zaczęliby sobie wyobrażać. Tak więc nawet nie poruszyłam się gdy chłopak ,,odkleił'' mnie od siebie i najprościej w świecie wyszedł. Jakoś później spało mi się o wiele lepiej.
***
Wstałam dość wcześnie jak na mnie. Po wykonaniu porannej rutyny od razu uśmiechnęłam się do siebie. Dokładnie od dzisiaj zaczynałam nowe życie.
Ostatni raz poprawiłam znajdujące się na mnie ciuchy i spojrzałam w lustro. Zabrałam ze sobą oczywiście Temy i udałam się na zewnątrz. Cóż, posiadanie psa miało swoje konsekwencje... Takim oto sposobem znalazłam się przed akademikiem.
- Andy! - krzyknęłam na jego widok i podbiegłam do niego. - Miałam już do ciebie dzwonić
- Miałem zamiar iść na spacer. Jak chcesz możesz się przyłączyć. Przy okazji zwiedzimy okolicę.
- I tu mnie masz. Przynajmniej z tobą nie zgubię się na prostej drodze - Przekrzywiłam lekko głowę w bok i uśmiechnęłam się do niego zadziornie.
- Z tobą wszystko możliwe - bąknął pod nosem i ruszył przed siebie.
- Em... Ands? Ale ty znasz to miasto co nie?
- Byłem już tu kilka razy, więc mniej więcej ogarniam. Ze mną się nie zgubisz! - wyprostował się dumnie.
Razem z tymi słowami udał się do przodu. Była sobota więc oboje jeszcze mięliśmy jeden dzień spokoju. A później się zacznie... Podczas naszego spaceru nie rozmawialiśmy zbyt dużo. Raczej każdy pogrążony był w swoich myślach co w sumie mi nie przeszkadzało. Jakoś tak w dzień wszystko przestało być takie straszne jak nocy. Dreszczyk emocji wręcz mnie rozsadzał, a po uczuciach z wczorajszego wieczoru nie było już śladu.
- Myślisz, że będzie fajnie! - szturchnęłam go lekko w ramię.
- Raczej tak. Nie mamy się czego bać. Chodźmy może do tego parku obok dobra?
- Jasne... Ej, ale ty wiesz jak dojść z powrotem do akademika?
- No mówię, że tak! Tu jest fajne miejsce. Temy się wybiega przy okazji. - powiedział już lekko zirytowany.
- No skoro tak mówisz... Powiedzmy, że ci zaufam ten jeden jedyny raz. - Skrzywiłam się nieco.

Andy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz