31 marca 2018

Od Izuku CD Katsuki'ego

Ledwo co zasnąłem, a zostałem nagle obudzony. Nagły głośny trzask sprawił, że zbyt gwałtownie wstałem. Czułem jak serce mi bije z przerażenia - spróbowałem zaświecić światło, ale nie mogłem. Niczego nie widziałem i nie wiedziałem gdzie zostawiłem telefon. Powoli dotarłem do drzwi i wyszedłem. Rozejrzałem się, a widząc światło, spojrzałem w tamtą stronę. W tym samym momencie ta osoba poświeciła w moją strone latarką.
- Kacchan? – Powiedziałem cicho, szczęśliwy że to właśnie on wyszedł. Podbiegłem do niego i przytuliłem go mocno.
- C-co jest? –
- Obudził mnie trzask, bo wywaliło prąd i się wystraszyłem. Nie mogłem znaleźć telefonu w ciemnościach, więc chciałem sprawdzić, co się stało, ale samo wyjście na korytarz mnie już przeraziło – wymamrotałem, ściskając w dłoniach koszulkę. Poczułem dłoń na swoich włosach i... poczułem się lepiej.
- Jeez, nie ważne. Chodźmy, zobaczymy co się stało – odparł. Kiwnąłem głową i ruszyłem za nim. Kacchan jest nawet miły... W pewnym momencie zauważyłem, że otwiera szklane drzwi balkonu i wychodzi na niego. Podszedł do barierki, a ja stanąłem tuż obok niego. Wszędzie było ciemno.
- Nie ma prądu, nigdzie – zauważyłem.
- Tia – odparł.
- Możemy chwilę tutaj postać i zobaczyć, czy w którymś z budynków może zapali się światło. Tak dowiemy się, czy to jakaś duża awaria, czy tylko chwilowy problem z przepływem prądu – stwierdziłem. Kacchan odszedł trochę od barierki. Zrobiłem to samo, stojąc tuż obok, na wyciągnięcie ręki. Poczułem jak jego dłoń musnęła moją. Zabrał ją, ale ja... Dotknąłem ją małym palcem, czując jak serce zaczyna mi bić w przyśpieszonym tempie. A w momencie, w którym splótł nasze palce... Nie minęła nawet dłuższa chwila, a przesunął swoją rękę w moim kierunku, splatając palce z moimi. Było mi coraz bardziej gorąco, nawet jeśli była to zimowa noc.
- K-kacchan? – Wymamrotałem zdziwiony, ale również zawstydzony. Nie czułem się źle z tym, co się teraz działo. Było... dobrze. Czułem się dobrze w jego towarzystwie, nawet jeśli często źle się do mnie zachowywał. Ale od czasu tego pierwszego wyzwania w butelce, te uczucia były... inne. Tak, jakbym sobie coś uświadomił. Wpatrywałem się w ciemne miasto, kiedy nagle rozbłysło ono światłem.
W tym samym momencie, poczułem usta na swoich. Spojrzałem na twarz Kacchana. Jego oczy były zamknięte i... Niewiele myśląc, również je zamknąłem i oddałem pocałunek. Był on delikatny, jakby niepewny. Tak jak moje myśli o naszej relacji. Kim w końcu dla siebie byliśmy? Mogliśmy spędzać razem czas, a po chwili Kacchan mógł być na mnie wściekły. Innym razem natomiast mógł mnie przyjąć; od tak, pomógłby, nawet nieświadomie. Odsunął się trochę, a ja otworzyłem oczy. Wiedziałem już dlaczego się czerwieniłem - to przez Kacchana. To on na mnie tak działał. Także i teraz byłem czerwony do granic możliwości - tak samo zawstydzony. Spuściłem wzrok w dół, nie czując że dałbym radę spojrzeć mu w oczy. Wzmocniłem uścisk dłoni.
Zerknąłem na niego w tym samym momencie, w którym znowu miasto zostało spowite ciemnością. Tylko księżyc oświetlał jego twarz - i poczułem jak wewnątrz robi mi się gorąco. Nie chciałem myśleć, dlaczego Kacchan mnie pocałował - równie dobrze mógł to zrobić od tak, bez powodu...
- Katsuki - powiedziałem cicho.
- Dlaczego to zrobiłeś? - spojrzałem na jego twarz, wprost w jego oczy. Czerwień mnie nie opuszczała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz