31 marca 2018

Od Izuku CD Katsuki'ego

Kiedy Kacchan otworzył drzwi jak jakiś boss (co było w sumie fajne), złapałem je i zamknąłem za sobą, wchodząc do sali. Rozejrzałem się. Nie wiedziałem gdzie usiąść. Niby za nim była wolna ławka ale... Zacisnąłem dłonie na pasku torby i postawiłem ją tuż obok blondyna, wyciągając pośpiesznie książki i kładąc je na stoliku. Usiadłem, czując się trochę nerwowo tuż obok niego. Czułem jak moje policzki robią się czerwone, ale nie wiedziałem dlaczego. Może to przez stres? Albo Kacchana? Albo fakt, że się spóźniłem, i najchętniej bym poszedł spać? Nie, Kacchan odpada. Niby dlaczego miałbym się czerwienić...
Och. Przygryzłem wargę na samo wspomnienie i nerwowo zerknąłem na chłopaka. Siedział wpatrzony gdzieś, pewnie jak zawsze nie słuchając tego, co jest na lekcji.
Właśnie, lekcja! Skup się Izuku!
Gdy zadzwonił dzwonek, wrzuciłem pośpiesznie rzeczy do torby i potykając się o własne nogi, ruszyłem tuż za Kacchanem.
- Nie śledź mnie, cholerny nerdzie – usłyszałem jak burknął. Poczułem, jak zaczynam się denerwować.
- Chciałem tylko spytać, czy… Uh… Możemy siedzieć razem na lekcjach? Proszę, nie będę Ci przeszkadzał, będę siedział cicho! – Zapewniłem, składając ręce w błagalnym geście.
- Eh? Czemu?
- Um, po prostu… Nie wiem, nie ważne, mogę? Proszę – odparłem cicho. Słyszałem, jak głośno wzdycha.
- Jeśli będziesz siedział cicho i nie będziesz się odzywał, to niech Ci będzie. Nie widzę w tym sensu, ale zignoruję to – odpowiedział. Uśmiechnąłem się szeroko.
- Dzięki Kacchan! - ni to krzyknąłem, ni to pisnąłem i ledwo się powstrzymałem od uściśnięcia go. Szybko się zreflektowałem i uciekłem do łazienki. Stanąłem przed lustrem i przyglądałem się sobie.
Dlaczego aż tak bardzo cieszył mnie fakt, że będę mógł siedzieć obok Kacchana? I dlaczego znowu jestem czerwony? Może jestem chory? Ugh, brzuch mnie nawet boli... Ochlapałem twarz lodowatą wodą i poszedłem w biegu na lekcje, podczas których czasami czułem wręcz mega szczęście. Ledwo powstrzymywałem się tym razem od zagadywania Kacchana, ale dałem sobie radę! Czas minął szybko, a wraz z nimi lekcje. Miałem wychodzić z sali, kiedy znowu wpadłem na właśnie niego. Tylko że tym razem dosłownie na niego wpadłem - odbiłem się od jego klatki piersiowej (swoją drogą, Kacchan jest nieźle zbudowany!) i bym upadł, gdybym nie złapał się jego dłoni. No i znowu ta czerwień na policzkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz