31 marca 2018

Od Katsuki'ego CD Izuku

Będę szczery. Żaden ze mnie romantyk, żeby jarał mnie spacerek nad rzeczką. Jeśli jednak tego chce Deku, nie mam powodu, aby się nie zgodzić. Skinąłem głową na znak, żeby nas prowadził. Ten, widocznie podjarany, złapał mnie za kant koszulki i pociągnął w kierunku przejścia dla pieszych.
Następnie przeszliśmy kilkanaście metrów chodnikiem i zeszliśmy na boczną ścieżkę. Miała ona jakieś sto, może sto pięćdziesiąt metrów.
Wspomniana rzeka była wąską strugą wody, przepływającą pod mostkiem. Po drugiej stronie tego mostu stała stara, drewniana ławka. Parę metrów dalej zaczynał się już las.
Deku spojrzał na okolicę z zachwytem. Najwyraźniej obaj pomyśleliśmy o tym samym, bo skierowaliśmy się od razu w kierunku ławki.
Przysiadłem na niej, a Deku usiadł tuż obok mnie. Oparł swoją głowę o moje ramię, a ja poczułem, że zapiekły mnie policzki.
Po chwili siedzenia tak, kiedy szczerze mówiąc, trochę zaczynałem podsypiać. W pewnej chwili wstałem, po czym złapałem Deku pod ramionami i podniosłem go.
- K-kacchan? Co jest? – Spytał, a ja nie odpowiedziałem. Położyłem się wzdłuż ławki na plecach, i „położyłem” Deku na sobie.
- Ka-kacchan! Ja… - Zaczął, ale przerwałem.
- Dobra, siedź cicho – uciszyłem go i pocałowałem szybko. Ten zrobił się jeszcze bardziej czerwony. Objął mnie ramionami, zbliżył swoją twarz do mojej i złączył nasze usta na jeszcze dłuższą chwilę. Po jakichś dziesięciu sekundach odsunął się na sekundę, wziął głębszy oddech, a ja pocałowałem go znów w ten sam sposób.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz