- Jeez. Daj, przeczytam to i Ci zaraz wyjaśnię – odparłem, siadając na podłodze obok jego łóżka. Podparłem się rękami o łóżko i położyłem przed sobą książkę, zaczynając czytać pierwszy temat. Westchnąłem, zaczytując się w pierwszym akapicie. Nie minęła nawet minuta, ale kiedy spojrzałem na Deku zorientowałem się, że ten idiota zasnął. Spał z otwartymi ustami, wydając z siebie ciche odgłosy chrapania. Pewnie miał katar, to by tłumaczyło ten dźwięk.
Postanowiłem, że przeczytam ten temat i wtedy go obudzę. Usiłowałem zaczytać się w tekście, ale nie byłem w stanie. Byłem jakiś rozkojarzony, a moje powieki były wyjątkowo ciężkie.
Nawet nie zorientowałem się, kiedy poszedłem w ślady Deku i tak jak on zasnąłem. Z tą różnicą, że zasnąłem na podłodze, kładąc głowę na udach chłopaka.
Nie wiem, która była godzina, kiedy zasnąłem, ale obudziłem się o dwudziestej. Deku chyba obudził się na kilka sekund przede mną, bo rozkojarzonym wzrokiem analizował pokój, w międzyczasie głaszcząc mnie po włosach, owijając je wokół palca i bawiąc się nimi. Było to dość przyjemne.
Deku nadal był mocno zaczerwieniony, pewnie gorączka się będzie trzymać kilka dni.
- Kacchan – odezwał się widząc, że również się obudziłem.
- Hm…? – Wymruczałem zaspany.
- Kacchan, lubię Cię – powiedział, kompletnie bez kontekstu – właściwie to bardzo Cię lubię, Kacchan.
Jego słowa bardzo mnie ożywiły. Szybko podniosłem się do pionu (wciąż siedząc) i spojrzałem na niego zaskoczony.
- Deku, majaczysz, powinieneś pójść spać – odpowiedziałem, zdając sobie sprawę z tego, że pewnie nie jest do końca świadomy tego, co mówi.
- Nie, Kacchan, wiem co mówię! – Zapewnił, również jakby ożywiony, łapiąc mnie szybko za dłoń. Zawstydzony spojrzałem w bok.
- Ja też Cię lubię, Deku. Bardzo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz