31 marca 2018

Od Katsuki'ego CD Izuku

Moje uczucia w tamtym momencie określiłbym jako „jeśli miałbym ogon, pomerdałbym nim”. Cieszyłem się, że Deku się zgodził, ale nie dałem po sobie poznać.
- Film zaczyna się o osiemnastej. Za pół godziny widzimy się na schodach – powiedziałem szybko i wyszedłem z łazienki. Kątem oka zauważyłem, że Deku wykonał „gest zwycięstwa”, czyli zacisnął rękę w pięść i machnął nią od góry do dołu. Chwilę po mnie wyszedł z łazienki. Uśmiechnąłem się pod nosem.
Kiedy dotarłem do swojego pokoju, moi współlokatorzy już tam byli.
- Mam sprawę – odezwałem się do dwójki chłopaków. Jeden siedział na swoim łóżku, czytając jakąś mangę, czy coś. Drugi przeglądał memy na telefonie.
- Śmiało, wal – odparli wspólnie.
- Dzisiaj mnie nie będzie. Mniej więcej od siedemnastej trzydzieści do dwudziestej trzydzieści. Bądźcie tak mili i nie róbcie z siebie konfidentów. Jeśli jakiś nauczyciel tu wbije i będzie o mnie pytał, mówcie, że nie wiem, kręcę się po akademiku, albo jestem pod prysznicem. Liczę na was – wymamrotałem. Obaj chłopacy pokazali kciuki w górę na znak, że im to odpowiada.
- A cóż to za okazja, tak się włóczyć po nocy? Czyżby dumny Katsuki Bakugou wybierał się na jakieś rendez vous? – Spytał ten koreański idiota.
- Nie interesuj się, dobrze? – Warknąłem. Ten tylko uniósł ręce w geście „uspokój się chłopcze”. Wypuściłem głośno powietrze nosem i zajrzałem do torby, w której trzymałem swoje ubrania. Przekopałem się przez tonę bluz i koszulek. W końcu znalazłem to, czego szukałem. Koszula w kratkę z krótkim rękawem. Wykopałem jeszcze czarną koszulkę bez rękawów, po czym skierowałem się do łazienki. Zdjąłem górną część ubioru, spryskałem się dezodorantem, a następnie założyłem ubrania wykopane chwilę temu z torby. Sięgnąłem po szczoteczkę do zębów, nałożyłem na nią miętową pastę i wyszorowałem dokładnie zęby. Tak na „wszelki wypadek”. Może zrobiłbym coś z włosami? Nah. Nawet gdybym próbował, dosłownie po piętnastu sekundach wróciłyby to tej formy, co teraz.
Wyszedłem z łazienki i podniosłem plecak. Wypakowałem z niego wszystkie zeszyty i sprawdziłem, ile zostało mi kasy w portfelu. Wystarczająco.
Spojrzałem na godzinę. Siedemnasta dwadzieścia.
Wyszedłem z pokoju i stanąłem przy schodach. Nie musiałem długo czekać, aż przyjdzie Deku.
- Na jaki film właściwie idziemy? – Spytał z uśmiechem.
- Zobaczysz – odparłem.
Już po dziesięciu minutach byliśmy w pociągu. Mieliśmy przejechać dwie stacje. Jechaliśmy jakieś dziesięć minut w kompletnej ciszy. Wysiedliśmy. Zostało dosłownie parę metrów piechotą. Kiedy tylko wyszedłem z pociągu, poczułem, jak coś ciągnie mnie za rękawek koszulki. Odwróciłem się. Był to oczywiście Deku. Przez chwilę nie wiedziałem, czego chce.
W końcu przełknąłem ślinę i wyciągnąłem dłoń w jego kierunku. Ucieszony, że rozumiem, złapał ją i splótł swoje palce z moimi.
Kiedy staliśmy przed kinem, wyciągnąłem z kieszeni spodni bilety. Deku przyjrzał się im uważnie, czytając tytuł filmu.
- Kacchan, ty… Ty wiedziałeś, że chcę to obejrzeć? – Spytał poruszony Deku.
- Um, nie – skłamałem.
Już po piętnastu minutach siedzieliśmy w kinie. Jako, że trochę się spóźniliśmy, film zdążył się zacząć, ale nie minęło nawet pięć minut, więc nie było problemu ze zrozumieniem.
- To sequel, oglądałeś poprzednią część, prawda?
- Nie – powiedziałem szybko.
- Co? Ale Kacchan, nic nie zrozumiesz z tego! To kolejna część! Mogliśmy pójść na coś innego! – Stwierdził Deku, zaskoczony.
- Trudno – odparłem szybko. Miał rację. Nic nie rozumiałem z filmu. Nie kojarzyłem postaci. Już w połowie filmie Deku się popłakał. Któraś postać zginęła, ale nie wiem, kto to w ogóle był, szczerze mówiąc.
Nerd trzymał rękę na odparciu koło mnie. Mógłbym po prostu teraz położyć swoją rękę na jego… Ale…
Zestresowany podniosłem rękę i już miałem położyć ją na dłoni Deku, zmuszając go do trzymania się za ręce. W tamtym momencie zdjął rękę z oparcia.
Westchnąłem i powiedziałem, że muszę pójść do łazienki. Było to oczywiste kłamstwo. Wyszedłem z sali i owszem, skierowałem się do łazienki, ale tylko opłukałem twarz zimną wodą.
W pewnym momencie do pomieszczenia wszedł Deku.
- Kacchan, ja… Możemy pójść gdzieś indziej, jeśli chcesz. Ja świetnie się bawiłem, ale nie chcę, żebyś zmuszał się do oglądania czegoś, co jest dla Ciebie nudne.
- Durny Deku. Nie rozumiesz? Doskonale wiedziałem, że chciałeś obejrzeć ten głupi film. Dlatego Cię tu zaprosiłem. I owszem, może nie chciałem tego oglądać, ale chciałem, żebyś przynajmniej ty się dobrze bawił. Wracaj na salę, zaraz przyjdę – odparłem szybko i zmusiłem się do uśmiechu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz