31 marca 2018

Od Katsuki'ego CD Izuku

- Mówiłem Ci, do jasnej cholery, że nic mi nie jest. To ty drżysz jak w febrze i łazisz czerwony jak… Coś czerwonego! – Odparłem, zdenerwowany. Ten cholerny nerd łazi za mną od początku dnia, to zaczynało mnie na serio wnerwiać.
- Ale… Ty też byłeś zawstydzony, prawda? Myślałeś, że nie zauważę? – Odparł szybko. Wyglądał, jakby był bliski płaczu. Na jego słowa wręcz podskoczyłem. Zrobiłem krok do tyłu i złapałem klamkę, chcąc zamknąć mu drzwi bez nosem, jednak ten zablokował drzwi ręką, uniemożliwiając mi zamknięcie ich.
- Izuku, spieprzaj, zajmij się sobą, dobrze? – Wywarczałem, brzmiąc już jak jakiś zdenerwowany wilczur. Próbowałem zamknąć drzwi, ale Deku zablokował je także nogą. Dopiero po sekundzie zorientowałem się, że nazwałem go po imieniu. Samego nerda również chyba to zatkało, bo spojrzał na mnie z szokiem tak wielkim, jakbym mu właśnie powiedział, że za chwilę nadejdzie koniec świata.
Przez sekundę zobaczyłem łzy zbierające się w oczach chłopaka, który następnie potrząsnął łbem i, jeszcze mocniej zarumieniony powiedział głośno:
- A... Powiedziałeś mi… Po imieniu?
- Przejęzyczyłem się. Teraz znikaj, bo zaraz nauczyciele będą się tu zbierać przez raban, który narobiłeś – wymamrotałem.
- O-okej, Kacchan, niech będzie. Ale nie myśl, że niczego nie widzę, dobrze? Każdy głupi zauważy, że coś jest u Ciebie nie tak, jak powinno, Kacchan – odparł szybko.
- Tia – po tych słowach zamknąłem drzwi i usłyszałem kroki odchodzącego spod drzwi Deku. Wziąłem głęboki oddech i odwróciłem się plecami do drzwi. Zsunąłem się na ziemię, siadając na zimnej podłodze. Wziąłem jeszcze kilka głębszych wdechów, uderzyłem się dłońmi w twarz i wstałem. Dochodziła siedemnasta, powinienem się czegoś pouczyć. Już po kilku minutach siedziałem wygodnie na łóżku, gapiąc się na stronę książki.
Sześćset razy czytałem ten sam fragment. Nie mogłem się skupić. W końcu, sfrustrowany rzuciłem książką o ścianę i położyłem się na plecach, rozkładając ręce na boki. Wziąłem głęboki oddech. Przekręciłem się na bok i zamknąłem oczy. Może powinienem się zdrzemnąć. Pouczę się wieczorem, pomyślałem. Ułożyłem się wygodnie, narzuciłem na siebie kołdrę i usiłowałem zmusić się do zaśnięcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz