31 marca 2018

Od Katsuki'ego CD Izuku

Deku, po raz setny w ciągu ostatnich dni wpadł na mnie, odbił się od mojej klatki piersiowej i poleciał do tyłu. W ostatniej sekundzie chwycił moją dłoń, co powstrzymało go przed upadnięciem na tyłek. Pierwszym, co zauważyłem była czerwień, która znowu pojawiła się na jego policzkach. Deku zacisnął powieki, splótł swoje palce z moimi i podciągnął się do góry, po czym szybko puścił moją dłoń i położył rękę na przedramieniu drugiej w zawstydzonym geście.
- Idioto! Czemu się rumienisz, durny nerdzie?! – Warknąłem, zaciskając zęby. Uniosłem obie dłonie i mocno walnąłem się w policzki, próbując w ten sposób ukryć to, że moje policzki również się zaróżowiły.
Schowałem ręce do kieszeni spodni i ruszyłem wzdłuż korytarza. Jak burza wtargnąłem do łazienki, odkręciłem kran z zimną wodą. Polałem ręce wodą, po czym ochlapałem nią twarz. Złapałem skrawek rękawa od koszulki i wytarłem się nim nieco. Spojrzałem w lustro, podpierając się rękami o zlew. Warknąłem coś pod nosem i wyszedłem z łazienki.
Przed łazienką stał Deku ze zmartwioną miną.
- K-kacchan, wszystko w porządku? Tak nagle wybiegłeś i bałem się, że coś Ci się…
- Tak, spadaj – burknąłem i skierowałem się w stronę akademika.  Szybko dostałem się na korytarz, na którym był mój pokój. Kurna, brawo, Katsuki. Spisałeś się, tępa dzido. Kompletnie nie dałeś po sobie poznać, że Ciebie też to zawstydziło.
Wszystko, jak zawsze, zrobiłem automatycznie, nawet nie pomyślałem o tym, że Deku może teraz tym bardziej się przejmować. Idiota z niego. Ze mnie też.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz