31 marca 2018

Od Katsuki'ego CD Izuku

- Dekuuu! – Przygwoździłem chłopaka do ściany i już miałem oderwać mu ten durny łeb, kiedy nagle poczułem mocny chwyt na ramieniu. - Katsuki, wszędzie Cię szukałem! Organizujemy grę w butelkę i miałem sprowadzić każdego, kto chciałby grać. Ludzie zbierają się jeszcze przez pięć minut, więc jak chcesz grać, to chodź. W naszym pokoju, mam nadzieję, że się nie złościsz. Przyjdziesz? – powiedział Blase, mój współlokator, trzymając mnie za ramię. - Tak, tak, leć – odparłem, chcąc tylko jak najszybciej sprać dupsko temu tępemu zielonemu gówniarzowi. Nawet nie zauważyłem, kiedy Deku wyślizgnął się z mojego uścisku i stanął za Blase’m. - Też pójdę – powiedział ten głupi, piegowaty nerd. - Zapraszam – uśmiechnął się Blase i odszedł, a Deku poszedł za nim szybkim krokiem. Warknąłem coś pod nosem. No i świetnie. Nie dość, że ostatecznie nawet nie sprałem tyłka temu tępakowi, to jeszcze zgodziłem się na tą całą grę.

Poszedłem do swojego pokoju. W kółeczku siedział już Blase, Deku i Taeyang. Oprócz tego siedziała tam jakaś dziewczyna, przedstawiła się szybko jako Agnes. Obok niej siedział wysoki chłopak, z tego co mówił, jego imię brzmiało Andrew. Nie wyglądał na zbyt miłego gościa. Obok Taeyanga i Deku siedziała jakaś dziewczyna. Maxine. To imię zapadło mi w pamięci. Brzmiało dziwnie. - Okej! Na dobry początek wyjaśnię zasady. Nie będzie to zwykła gra w butelkę. Zasady są następujące. Nie ma tutaj odpadania, jak w większości wersji tej gry. Zbieramy punkty. Za odpowiedź na pytanie dostajemy jeden punkt, za wyzwanie dwa, a jeśli spasujemy tracimy jeden punkt. Gramy przez trzydzieści minut. Osoba, która na końcu będzie miała najwięcej punktów wygra – wyjaśnił Blase z łagodnym uśmiechem. - Wygram – warknąłem pod nosem, siadając (mimowolnie) obok Deku. Podobnie jak on, usiadłem po turecku. Kiedy moje kolano zetknęło się z kolanem Midoriyi poczułem lekki, zimny dreszcz. - Ja zacznę – odezwała się Agnes. Złapała butelkę po wodzie leżącą na podłodze i zakręciła nią. Los padł na Taeyanga. - Pytanie, czy wyzwanie? – Spytała. - Pytanie.

- Okej… Hm… Wiem. Ile masz wzrostu? – Spytała z lekko złośliwym uśmieszkiem. - Um… Metr sześćdziesiąt cztery – odparł Taeyang, zawstydzony. Po tych słowach szybko zakręcił butelką. Padło na… Mnie. - No, pytanie czy wyzwanie? - Wyzwanie! – Rzuciłem szybko, gotując się ze złości, że ten głupi Koreańczyk był już jeden punkt przede mną. Taeyang zaśmiał się szyderczo. - Pocałuj hm… Tego zielonego – powiedział. Zamrugałem kilka razy, myśląc, że się przesłyszałem. - Co? – Spytałem, zdenerwowany. - No, tego obok Ciebie! – Odparł, a wszyscy w okręgu uśmiechnęli się lekko, ukrywając chęć śmiechu. - Chyba że chcesz… Spasować. I mieć minus jeden punkt – droczył się ze mną. Jak mnie denerwował. Sekundy dzieliły mnie od przywalenia temu pajacowi. Czułem, jak krew się we mnie gotuje. Czułem, jak czerwieni mi się cała twarz. Zacisnąłem dłoń w pięść. Szybkim ruchem złapałem Deku za kołnierz koszulki, przyciągnąłem go do siebie i prędko połączyłem nasze usta. Po jakichś dwóch sekundach odrzuciłem chłopaka na bok i wytarłem usta rękawem. Po krótkiej chwili ciszy wszyscy zaczęli bić brawo. Zacisnąłem zęby i rzuciłem okiem na Deku. Usta miał lekko otwarte, wytrzeszczając oczy w moim kierunku. - Dwa punkty – mruknąłem, kręcąc butelką.
<Deku? Wow jestem taki kurna oryginalny>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz