16 marca 2018

Od Katsu cd. Izuku

- Daj mi spokój – odparłem krótko – nie umiesz pójść sam?
- Nie! To znaczy… Umiem, ale nie chcę. Tu jest wszędzie mnóstwo ludzi! A jak ktoś mnie porwie? A pójście z tobą byłoby lepsze, obroniłbyś mnie! – Zawołał, wciąż wesoły. Był trochę jak pies, którego właściciel wrócił do domu po paru godzinach nieobecności.
- Obroniłbym Cię? Nie sądzę – zadrwiłem ze złośliwym uśmiechem – patrzyłbym z chęcią jak ktoś Cię porywa. Przybiłbym mu piątkę i dał stówę do ręki.
Deku zamilkł na chwilę. Wciąż szedł za mną, ale milczał przez jakieś dziesięć sekund. Sporo, jak na niego.
- I tak z Tobą pójdę! – Stwierdził po chwili. Otworzyłem usta, by coś powiedzieć, ale ostatecznie zrezygnowałem. Przyspieszyłem kroku. Wyszedłem z budynku i dotarłem na ulicę. Rozejrzałem się i przeszedłem szybko przez ulicę. Obróciłem się delikatnie za siebie. Deku wciąż za mną szedł.
Zignorowałem go. Kiedy dotarliśmy do sklepu, popchnąłem mocno drzwi, nie przytrzymując ich dla towarzysza.
Deku popchnął je i przytrzymał przechodzącej za nami kobiecie z wózkiem. Podziękowała mu krótko, a ten się uśmiechnął. Mruknąłem coś pod nosem i skierowałem się do alejki ze słodyczami. Obserwując bogactwo przeróżnych łakoci, zauważyłem Deku zbliżającego się do mnie.
- Co bierzesz? – Zapytał z uśmiechem. Po chwili ciszy złapałem szybko paczkę z żelkami o smaku coli, drugą ręką sięgając po mleko truskawkowe, stojące na przeciwległym regale.
- To – odparłem tylko.
Deku wziął również mleko, ale dla odmiany czekoladowe. Oprócz tego złapał paczkę landrynek owocowych.
Poszedłem w kierunku kasy. Kiedy zapłaciłem, skierowałem się do wyjścia. Deku szybko mnie dogonił. Otworzyłem butelkę z mlekiem owocowym. Deku również odkręcił swoją. Wziął łyka napoju, a na jego twarzy zagościł lekki uśmiech. Spróbowałem swojego picia. Było dobre.
- Łyk za łyk? – Zaproponował Deku, podsuwając do mnie swoją butelkę. Zastanowiłem się przez moment. Bez słowa podałem mu swoją butelkę, biorąc jego napój do ręki. Wziąłem małego łyka, a Deku powtórzył mój ruch. Oddaliśmy sobie swoje butelki, a Deku sekundę później zaśmiał się:
- Pośredni pocałunek!
Z obrzydzeniem splunąłem na bok, patrząc na niego ze zdenerwowaniem.
- Kacchan, spokojnie, to tylko żarty – odezwał się. Z zażenowaniem odwróciłem wzrok.

Deku?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz