- Skoro tak, to możemy iść razem. - Zaproponował odwzajemniając uśmiech.
Zgodziłam się oczywiście na jego propozycję i dalej szliśmy już razem do kas, by wykupić zawieszkę umożliwiającą nam dostanie się do szafek. W międzyczasie trochę rozmawialiśmy i przyznam szczerze, iż całkiem miło się gadało.
- Tak właściwie to jestem Maxine, bo zapomniałam się przedstawić... Ale możwsz mówić mi Max. - Podałam mu dłoń tak dla formalności.
- Blase. Miło mi. - Uścisnął moją dłoń.
A dalej poszło już z górki. Mianowicie otworzyliśmy szafki, ubraliśmy łyżwy, a ja dodatkowo zdjęłam kurtkę, gdyż wydawało mi się w miarę ciepło.
- Okej, zabawę czas zacząć - mruknęłam pod nosem.
Kątem oka spojrzałam na chłopaka. Ciekawe czy umiał dobrze jeździć?
Powoli weszłam na lód i z początku trzymałam się tylko barierek. Co jak co ale dawno nie było mnie na lodzie i chyba musiałam się do niego ponownie przyzwyczaić. Blase natomiast krążył niedaleko mnie. Czasami podjeżdżał trochę bliżej by porozmawiać lub wymienić się jakąś uwagą dotyczącą lodowiska czy jakiejś osoby znajdującej się niedaleko.
Niedługo potem już pewnie stąpałam po lodzie i szybko odsunęłam się od mojego dotychczasowego oparcia. Wjechaliśmy razem na środek, ja gdzieś po drodze nauczyłam się robić jakichś prostych piruetów. Blase natomiast usiłował jeździć tyłem, co też szło mu całkiem nieźle... No i w sumie do tego ograniczało się nasze jeżdżenie na łyżwach, oczywiście urozmaicone o rozmowę. Chociaż w sumie było też kilka dość śmiesznych sytuacji. Na przykład kilka razy wylądowałam na zimnym lodzie, a raz centralnie przewróciłam się na chłopaka, próbując wykonać jakiś obrót. Oboje skończyliśmy z obolałymi kolanami. Nie byłabym sobą gdybym nie zrobiła z siebie idiotki przed kolejną osobą. Ale chyba już się do tego przyzwyczaiłam, więc puściłam to mimo uszu i kontynuowałam rozrywkę.
- Wybacz. - bąknęłam śmiejąc się nerwowo. - To niechcący...
- Wybaczam, wybaczam. - Puścił mi oczko.
Czyli jednak nie należał do tych gburów i wiecznie wkurzonych na wszystko typków (jak mój brat...), za co szczerze go polubiłam.
Dosłownie kilka upadków później oboje zgodnie stwierdziliśmy, że pora trochę odpocząć. Zabraliśmy nasze rzeczy z szafek, uprzednio opuszczając lód. Ja cały czas pocierałam ręce o siebie, ponieważ mądra ja zapomniała wziąć rękawiczek z domu. W końcu kto mógłby się spodziewać, że na lodowisku będzie zimno?
- Hmm... Mam ochotę na czekoladę. A obok jest kawiarnia. Chcesz się przejść ze mną? - spytałam uśmiechając się.
Blase?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz