Niektórzy umierają, gdyż znaleźli się w nieodpowiednim miejscu i czasie, niektórzy umierają po ciężkiej chorobie i długotrwałym cierpieniu, jednak niektórzy umierają, ponieważ tego pragną. Świat przytłacza ich swoim okrucieństwem, brakiem litości, zrozumienia… Są jak anioły, które przytłacza życie na Ziemi, pragnące wrócić z powrotem do raju.
Leżałem tego dnia na łóżku wpatrując się w sufit. Od ponad roku moje życie było tylko cierpieniem, wieczną tułaczką, nieprzerwanym smutkiem, wiecznym załamaniem, jednak dzisiaj uczucie pustki, która mnie wypełniała osiągnęło apogeum. Za mną kolejna nieprzespana noc. Jest piąta rano, a ja czuję się gorzej niż kiedykolwiek. W mojej głowie pojawiło się jedno pragnienie - śmierć. Propozycja tak kusząca, a jednocześnie tak okrutna.
- No dalej... Zrób to! Nareszcie osiągniesz swój upragniony spokój! - szeptał głos w mojej głowie. Z przerażeniem stwierdziłem, iż ma rację. A co z Max? Obiecałem sobie, że będę się nią opiekował, a tymczasem to ona powinna opiekować się mną. Kogo ja oszukuję? Jestem tylko ciężarem, poza tym nikogo nie zasmuci moja śmierć.
- Masz rację... - mruknąłem, po czym podniosłem się z łóżka. Wyciągnąłem kawałek kartki.
Przepraszam siostrzyczko.
Byłem tylko ciężarem.
Nie płacz po mnie, wierzę że jesteś silna.
Kocham Cię.
Andrew.
Zanurkowałem w szafce obok łóżka. Jedyne co znalazłem to przedłużacz. Idealnie! Ze łzami w oczach zawiązałem pęk. Rozejrzałem się po pokoju, szukając dogodnego miejsca. Żyrandol wydawał się dość solidny. Wszedłem na krzesło i podwiązałem mój przedłużacz. Łzy spływały strumieniami po moich policzkach. Otarłem je wierzchem dłoni i włożyłem sznur na szyję. Ostatni raz pomyślałem o Maxine, o mojej kochanej siostrzyczce. Ona poradzi sobie lepiej ode mnie, ona jest silna.
- Zobaczymy się w lepszym świecie siostrzyczko. - wyszeptałem. Lekko drżąc oparłem stopę o oparcie krzesła. Już się nie bałem. Uśmiechnąłem się do siebie i pchnąłem delikatnie krzesło, które z hukiem opadło na ziemię, a potem... A potem nie czułem już nic.
Trzy godziny później do pokoju zapukała brązowowłosa dziewczyna. Nie słysząc odpowiedzi nacisnęła klamkę i weszła do pokoju. Widok, który tam zastała przeraził ją. Drżąc podeszła do swojego martwego brata. Łzy sprawiły, że obraz stał się niewyraźny.
- Dlaczego Andy? - wyszeptała, po czym przytuliła się do zimnych nóg Andy'ego, a jej szloch słychać było w całej Akademii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz