Pukanie do drzwi... - wszedł...
- Chowaj się, nie powinno Cię tu być. - Szepnąłem szybko, czując jak zżera mnie stres. Ale gdy Kacchan postanowił schować się pomiędzy moimi nogami, wręcz przy kroczu, myślałem że sam nas wydam.
- Proszę! – Zawołałem w kierunku drzwi. Przygryzłem wargę, kiedy zdałem sobie sprawę że czułem gorący oddech Kacchana. Do pokoju weszła tylko głowa jednego z nauczycieli. Westchnąłem, po części z ulgi, a po części żeby się uspokoić.
- Midoriya? Wszystko w porządku?
- Tak proooszę pana - przedłużyłem jedną literę, bo poczułem dłoń na udzie. Kacchan, błagam...
- Na pewno? Jesteś bardzo czerwony - kiwnąłem energicznie głową.
- Tak, wszystko ze mną w porządku. Mam tylko gorączkę, zawsze jestem tak bardzo czerwony, a teraz może pan wyjść? Chcę... pójść spać - wstrzymałem powietrze, czując jak przez całe ciało przechodzi mnie dreszcz.
- No... Dobrze. To zdrowiej. Dobranoc - nauczyciel wyszedł, zamykając drzwi.
Przez chwilę leżałem jeszcze nieruchomo, zanim odrzuciłem kołdrę bliżej ściany i popchnąłemKacchana tak, że teraz to ja byłem nad nim. Zachłannie wpiłem się w usta nadal zaskoczonego blondyna, po chwili odrywając się, ciężko dysząc i na drżących nogach wziąłem klucz, żeby trzęsącą się dłonią zakluczyć drzwi do pokoju. Ledwo się odwróciłem, a Kacchan mnie zaatakował. Jęknąłem mu w usta, kiedy poczułem jego język. Popchnąłem go bardziej w stronę łóżka, żebyśmy nie stali tak blisko drzwi i usiadłem mu na kolanach, wkładając dłonie w jego włosy. Kiedy się odkleiliśmy żeby zaczerpnąć powietrza, czułem jak strużka śliny spływa mi z kącika ust. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, kiedy schylił się i zassał na mojej szyi. Zagryzłem zęby i odchyliłem głowę do tyłu, ciągnąc go trochę po włosach. Mogłem przysiąc że warknął, ale zignorowałem to. Skupiłem się na tym, żeby nie wydać żadnego dźwięku, co ledwo mi się udało. Gdy jednak jego dłonie znowu znalazły się na moich pośladkach, ale pod bokserkami zaczerpnąłem nagle powietrza, lekko podskakując.
- Kacchan - jęknąłem cicho, przymykając oczy. Czułem, jak zostawia na mojej szyi i żuchwie mokry ślad, jak i również fakt, jak ściskał mój tyłek. Miał zimne ręce, przez co doznania były jeszcze większe (chociaż raczej to ja byłem gorący). W pewnym momencie poczułem jak przysuwa mnie jeszcze bliżej i jakimś magicznym sposobem zdejmując swoje własne spodnie i naszą górną część ubrań. Położyłem swoje dłonie na jego ramionach, powoli zjeżdżając nimi w dół i pożerając go wzrokiem. Tak, uwielbiałem ciało Kacchana. Oparłem się na nim, całując namiętnie, jednocześnie jeżdżąc dłońmi po jego plecach. W tym samym czasie ocierałem się kroczem o niego, po prostu nie mogąc się powstrzymać.
<Kacchan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz