Nie chciałem go onieśmielać, więc cicho jęknąłem i w myślach mu wybaczyłem. W duchu pocieszałem się tym, że Deku skończył przede mną. Właściwie, jeszcze nie doszedłem, więc mogę jeszcze się z nim pobawić.
Gwałtownie zmieniłem naszą pozycję, przygważdżając Deku do materaca. Chyba wypadałoby mu się odwdzięczyć.
Położyłem prawą rękę na jego podbrzuszu, a drugą złapałem jego członka. Mimo, że chłopak był już chyba zmęczony, spocony i sam już skończył, to ja jeszcze nie.
- Zrelaksuj się – wręcz rozkazałem i wziąłem do ust jego przyrodzenie. Językiem wykonywałem okrężne ruchy, przy okazji zlizując resztę białej cieczy.
Do moich uszu dobiegła seria krótkich jęków Deku. Po paru minutach znudziło mi się to i spytałem:
- Druga runda? – Na te słowa chłopak otworzył szerzej oczy, ale chyba był zbyt podniecony, by odmówić. Oblizałem się i złapałem go za kostki i pociągnąłem je na swoje ramiona tak, żebym miał do niego łatwy dostęp.
Bez zbędnego na tym etapie ostrzeżenia wszedłem w chłopaka, a ten zajęczał głośno. Spojrzałem na jego twarz. Był cały spocony, patrzył na mnie swoimi lekko łzawiącymi oczami. Włosy miał potargane, odstające na wszystkie strony.
Wykonałem kilka ruchów biodrami, a każdy z nich zwieńczony był kolejnym jęknięciem chłopaka. Kiedy ten zorientował się, że bacznie mu się przyglądam, zakrył twarz dłońmi. Pff, jakby to było coś zawstydzającego.
Po kilku kolejnych ruchach złapałem go mocno na nadgarstek i odciągnąłem jego rękę na bok.
- Nie zakrywaj twarzy, to jej widok najbardziej mnie podnieca – rozkazałem, oblizując wargi. Nachyliłem się bliżej niego, a ten znów złapał się mnie, wbijając mi paznokcie w plecy. Nie przeszkadzało mi to, a w zasadzie dawało mi jeszcze więcej satysfakcji.
Po paru minutach poczułem, że będę kończył, więc wyszeptałem do ucha Deku:
- Mogę dojść w Tobie?
Ten otworzył oczy szerzej na moje pytanie, jednak pokiwał głową. Nie minęło nawet pół minuty, kiedy skończyłem, a Deku wbił paznokcie mocniej w moje plecy. Poczułem ciepłą strużkę krwi spływającą mi po plecach, ale nawet nie czułem bólu.
Wyszedłem z Deku, po czym padłem obok niego na materacu.
- Było… Super – wymamrotał, po czym wtulił się w moje plecy. Powinienem iść do siebie. Dobra, zamknę oczy. Na chwilę, co się może stać?
No i zasnąłem.
<Deku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz