15 lipca 2018
Ponowne Otwarcie!
Uwaga, uwaga! AoA zostało ponownie otwarte, zapraszam na właśnie ten link: http://academy--of--artists.blogspot.com/. Miłego czytania bloga, a także może i dołączycie! ^^
05 maja 2018
Zawieszenie
Chciałem poinformować iż blog zostanie zawieszony aż do wakacji. Niestety ale zaniedbałem go i muszę go odnowić. Po upływie zawieszenia zapytam was, członków, czy chcielibyście ponownie dołączyć.. Przepraszam was za to, ale kiedy blog, jako tako "powróci" zobaczycie go w lepszym stanie, z lepszym mną :D
~Pozdrawiam,
i życzę miłego spędzania czasu!
Ps. Kanał na discordzie jest do waszej dyspozycji!
03 maja 2018
Andrew "No more suffering"
Czasami zastanawiam się czym jest śmierć. Co nas czeka gdy zamkniemy na zawsze oczy? Co jest po drugiej stronie? Niewiadoma… Ludzie boją się nieznanego, a mimo to śmierć jest dla niektórych pociągająca. Niektórych ludzi pociąga śmierć. Ułamek sekundy, podczas którego całe życie błyskawicznie przewinie nam się przed oczami jak film. Ułamek sekundy, podczas którego wszystkie okropne chwile przebiją nasze serca jak sztylety. Ułamek sekundy, podczas którego dostrzeżemy w końcu kruchość ludzkiego życia. Ułamek sekundy, a potem? Pustka, tułaczka, lepszy świat, inne wcielenie?
Niektórzy umierają, gdyż znaleźli się w nieodpowiednim miejscu i czasie, niektórzy umierają po ciężkiej chorobie i długotrwałym cierpieniu, jednak niektórzy umierają, ponieważ tego pragną. Świat przytłacza ich swoim okrucieństwem, brakiem litości, zrozumienia… Są jak anioły, które przytłacza życie na Ziemi, pragnące wrócić z powrotem do raju.
Leżałem tego dnia na łóżku wpatrując się w sufit. Od ponad roku moje życie było tylko cierpieniem, wieczną tułaczką, nieprzerwanym smutkiem, wiecznym załamaniem, jednak dzisiaj uczucie pustki, która mnie wypełniała osiągnęło apogeum. Za mną kolejna nieprzespana noc. Jest piąta rano, a ja czuję się gorzej niż kiedykolwiek. W mojej głowie pojawiło się jedno pragnienie - śmierć. Propozycja tak kusząca, a jednocześnie tak okrutna.
- No dalej... Zrób to! Nareszcie osiągniesz swój upragniony spokój! - szeptał głos w mojej głowie. Z przerażeniem stwierdziłem, iż ma rację. A co z Max? Obiecałem sobie, że będę się nią opiekował, a tymczasem to ona powinna opiekować się mną. Kogo ja oszukuję? Jestem tylko ciężarem, poza tym nikogo nie zasmuci moja śmierć.
- Masz rację... - mruknąłem, po czym podniosłem się z łóżka. Wyciągnąłem kawałek kartki.
Niektórzy umierają, gdyż znaleźli się w nieodpowiednim miejscu i czasie, niektórzy umierają po ciężkiej chorobie i długotrwałym cierpieniu, jednak niektórzy umierają, ponieważ tego pragną. Świat przytłacza ich swoim okrucieństwem, brakiem litości, zrozumienia… Są jak anioły, które przytłacza życie na Ziemi, pragnące wrócić z powrotem do raju.
Leżałem tego dnia na łóżku wpatrując się w sufit. Od ponad roku moje życie było tylko cierpieniem, wieczną tułaczką, nieprzerwanym smutkiem, wiecznym załamaniem, jednak dzisiaj uczucie pustki, która mnie wypełniała osiągnęło apogeum. Za mną kolejna nieprzespana noc. Jest piąta rano, a ja czuję się gorzej niż kiedykolwiek. W mojej głowie pojawiło się jedno pragnienie - śmierć. Propozycja tak kusząca, a jednocześnie tak okrutna.
- No dalej... Zrób to! Nareszcie osiągniesz swój upragniony spokój! - szeptał głos w mojej głowie. Z przerażeniem stwierdziłem, iż ma rację. A co z Max? Obiecałem sobie, że będę się nią opiekował, a tymczasem to ona powinna opiekować się mną. Kogo ja oszukuję? Jestem tylko ciężarem, poza tym nikogo nie zasmuci moja śmierć.
- Masz rację... - mruknąłem, po czym podniosłem się z łóżka. Wyciągnąłem kawałek kartki.
Przepraszam siostrzyczko.
Byłem tylko ciężarem.
Nie płacz po mnie, wierzę że jesteś silna.
Kocham Cię.
Andrew.
Zanurkowałem w szafce obok łóżka. Jedyne co znalazłem to przedłużacz. Idealnie! Ze łzami w oczach zawiązałem pęk. Rozejrzałem się po pokoju, szukając dogodnego miejsca. Żyrandol wydawał się dość solidny. Wszedłem na krzesło i podwiązałem mój przedłużacz. Łzy spływały strumieniami po moich policzkach. Otarłem je wierzchem dłoni i włożyłem sznur na szyję. Ostatni raz pomyślałem o Maxine, o mojej kochanej siostrzyczce. Ona poradzi sobie lepiej ode mnie, ona jest silna.
- Zobaczymy się w lepszym świecie siostrzyczko. - wyszeptałem. Lekko drżąc oparłem stopę o oparcie krzesła. Już się nie bałem. Uśmiechnąłem się do siebie i pchnąłem delikatnie krzesło, które z hukiem opadło na ziemię, a potem... A potem nie czułem już nic.
Trzy godziny później do pokoju zapukała brązowowłosa dziewczyna. Nie słysząc odpowiedzi nacisnęła klamkę i weszła do pokoju. Widok, który tam zastała przeraził ją. Drżąc podeszła do swojego martwego brata. Łzy sprawiły, że obraz stał się niewyraźny.
- Dlaczego Andy? - wyszeptała, po czym przytuliła się do zimnych nóg Andy'ego, a jej szloch słychać było w całej Akademii.
15 kwietnia 2018
Od Maxine cd. Blase
-Hmm... Ja też. - Uśmiechnęłam się. - Dawno tam nie byłam...
- Skoro tak, to możemy iść razem. - Zaproponował odwzajemniając uśmiech.
Zgodziłam się oczywiście na jego propozycję i dalej szliśmy już razem do kas, by wykupić zawieszkę umożliwiającą nam dostanie się do szafek. W międzyczasie trochę rozmawialiśmy i przyznam szczerze, iż całkiem miło się gadało.
- Tak właściwie to jestem Maxine, bo zapomniałam się przedstawić... Ale możwsz mówić mi Max. - Podałam mu dłoń tak dla formalności.
- Blase. Miło mi. - Uścisnął moją dłoń.
A dalej poszło już z górki. Mianowicie otworzyliśmy szafki, ubraliśmy łyżwy, a ja dodatkowo zdjęłam kurtkę, gdyż wydawało mi się w miarę ciepło.
- Okej, zabawę czas zacząć - mruknęłam pod nosem.
Kątem oka spojrzałam na chłopaka. Ciekawe czy umiał dobrze jeździć?
Powoli weszłam na lód i z początku trzymałam się tylko barierek. Co jak co ale dawno nie było mnie na lodzie i chyba musiałam się do niego ponownie przyzwyczaić. Blase natomiast krążył niedaleko mnie. Czasami podjeżdżał trochę bliżej by porozmawiać lub wymienić się jakąś uwagą dotyczącą lodowiska czy jakiejś osoby znajdującej się niedaleko.
Niedługo potem już pewnie stąpałam po lodzie i szybko odsunęłam się od mojego dotychczasowego oparcia. Wjechaliśmy razem na środek, ja gdzieś po drodze nauczyłam się robić jakichś prostych piruetów. Blase natomiast usiłował jeździć tyłem, co też szło mu całkiem nieźle... No i w sumie do tego ograniczało się nasze jeżdżenie na łyżwach, oczywiście urozmaicone o rozmowę. Chociaż w sumie było też kilka dość śmiesznych sytuacji. Na przykład kilka razy wylądowałam na zimnym lodzie, a raz centralnie przewróciłam się na chłopaka, próbując wykonać jakiś obrót. Oboje skończyliśmy z obolałymi kolanami. Nie byłabym sobą gdybym nie zrobiła z siebie idiotki przed kolejną osobą. Ale chyba już się do tego przyzwyczaiłam, więc puściłam to mimo uszu i kontynuowałam rozrywkę.
- Wybacz. - bąknęłam śmiejąc się nerwowo. - To niechcący...
- Wybaczam, wybaczam. - Puścił mi oczko.
Czyli jednak nie należał do tych gburów i wiecznie wkurzonych na wszystko typków (jak mój brat...), za co szczerze go polubiłam.
Dosłownie kilka upadków później oboje zgodnie stwierdziliśmy, że pora trochę odpocząć. Zabraliśmy nasze rzeczy z szafek, uprzednio opuszczając lód. Ja cały czas pocierałam ręce o siebie, ponieważ mądra ja zapomniała wziąć rękawiczek z domu. W końcu kto mógłby się spodziewać, że na lodowisku będzie zimno?
- Hmm... Mam ochotę na czekoladę. A obok jest kawiarnia. Chcesz się przejść ze mną? - spytałam uśmiechając się.
- Skoro tak, to możemy iść razem. - Zaproponował odwzajemniając uśmiech.
Zgodziłam się oczywiście na jego propozycję i dalej szliśmy już razem do kas, by wykupić zawieszkę umożliwiającą nam dostanie się do szafek. W międzyczasie trochę rozmawialiśmy i przyznam szczerze, iż całkiem miło się gadało.
- Tak właściwie to jestem Maxine, bo zapomniałam się przedstawić... Ale możwsz mówić mi Max. - Podałam mu dłoń tak dla formalności.
- Blase. Miło mi. - Uścisnął moją dłoń.
A dalej poszło już z górki. Mianowicie otworzyliśmy szafki, ubraliśmy łyżwy, a ja dodatkowo zdjęłam kurtkę, gdyż wydawało mi się w miarę ciepło.
- Okej, zabawę czas zacząć - mruknęłam pod nosem.
Kątem oka spojrzałam na chłopaka. Ciekawe czy umiał dobrze jeździć?
Powoli weszłam na lód i z początku trzymałam się tylko barierek. Co jak co ale dawno nie było mnie na lodzie i chyba musiałam się do niego ponownie przyzwyczaić. Blase natomiast krążył niedaleko mnie. Czasami podjeżdżał trochę bliżej by porozmawiać lub wymienić się jakąś uwagą dotyczącą lodowiska czy jakiejś osoby znajdującej się niedaleko.
Niedługo potem już pewnie stąpałam po lodzie i szybko odsunęłam się od mojego dotychczasowego oparcia. Wjechaliśmy razem na środek, ja gdzieś po drodze nauczyłam się robić jakichś prostych piruetów. Blase natomiast usiłował jeździć tyłem, co też szło mu całkiem nieźle... No i w sumie do tego ograniczało się nasze jeżdżenie na łyżwach, oczywiście urozmaicone o rozmowę. Chociaż w sumie było też kilka dość śmiesznych sytuacji. Na przykład kilka razy wylądowałam na zimnym lodzie, a raz centralnie przewróciłam się na chłopaka, próbując wykonać jakiś obrót. Oboje skończyliśmy z obolałymi kolanami. Nie byłabym sobą gdybym nie zrobiła z siebie idiotki przed kolejną osobą. Ale chyba już się do tego przyzwyczaiłam, więc puściłam to mimo uszu i kontynuowałam rozrywkę.
- Wybacz. - bąknęłam śmiejąc się nerwowo. - To niechcący...
- Wybaczam, wybaczam. - Puścił mi oczko.
Czyli jednak nie należał do tych gburów i wiecznie wkurzonych na wszystko typków (jak mój brat...), za co szczerze go polubiłam.
Dosłownie kilka upadków później oboje zgodnie stwierdziliśmy, że pora trochę odpocząć. Zabraliśmy nasze rzeczy z szafek, uprzednio opuszczając lód. Ja cały czas pocierałam ręce o siebie, ponieważ mądra ja zapomniała wziąć rękawiczek z domu. W końcu kto mógłby się spodziewać, że na lodowisku będzie zimno?
- Hmm... Mam ochotę na czekoladę. A obok jest kawiarnia. Chcesz się przejść ze mną? - spytałam uśmiechając się.
Blase?
11 kwietnia 2018
Odejście
Następna osoba, tym razem dziewczyna, opuszcza akademię, a jest to.. Agnes! Pomachajcie jej milutko na pożegnanie i czekajmy. Może do nas wróci!
Powód: Brak chęci
Powód: Brak chęci
Odejście
Tym razem z akademii wypisuje się Ayato. Pożegnajmy go miło. No i napiszmy to "do napisania"!
Powód: Brak weny, czasu, a także chęci.
Powód: Brak weny, czasu, a także chęci.
10 kwietnia 2018
Od Blase' a Cd. Agnes
W drzwiach ujrzałem dziewczynę z walizką i torbą podróżną. Czyżby kolejny współlokator? Nawet nie chciałem o tym myśleć...
- Zgubiłaś się? - zacząłem rozmowę, zanim zdążyła otworzyć usta. Popatrzyłem na nią z trochę skołowanym wzrokiem.
- Nie do końca. Właściwie, to nie mogę otworzyć pokoju i chciałam znaleźć jakąś pomoc - zacisnęła mocniej rękę na walizce i przygryzła dolną wargę. Nie za bardzo wiedziałem, co mam z nią zrobić. Dziewczyna magicznie znalazła się w części męskiej, a teraz chce pomocy z dostaniem się do pokoju. Westchnąłem i zaproponowałem:
- Mogę coś na to poradzić, jednak musisz pokazać mi te nieszczęsne drzwi - wyszedłem z naszego mieszkanka i udałem się za dziewczyną. Nasza wędrówka nie trwała długo, ponieważ zatrzymała się pod numerem 7, tuż obok nas. To wszystko wydawało się dosyć dziwne, w końcu jej pokój powinien znajdować się dokładnie po drugiej stronie akademika, jednak kierując się sytuacją z Taeyangiem postanowiłem nie komentować tego błędu w przydzielaniu pokojów.
- Więc... nie mogą się otworzyć, tak? - spytałem jakby sam siebie, po czym nacisnąłem klamkę. Drzwi uchyliły się i oboje zobaczyliśmy jakiegoś chłopaka z gitarą w dłoniach. Oczy mojej towarzyszki lekko się powiększyły. Szybko zatrzasnąłem drzwi i zacząłem odruchowo uciekać. Zdezorientowana dziewczyna poszła w moje ślady i tak oto znaleźliśmy się w damskiej części akademika.
- Wcześniej go tam nie było! - krzyknęła biegnąc. Nagle walizka wyśliznęła się z jej rąk i z głośnym hukiem upadła na podłogę. Oboje podskoczyliśmy wystraszeni i zatrzymaliśmy przed jakimiś schodami.
- Jesteś pewna, że to był twój pokój? - jeszcze raz zapytałem zdyszaną osóbkę.
- Tak... znaczy nie! Tyle, że mój klucz ma wygrawerowaną siódemkę - pokazała mi przedmiot. Faktycznie, na metalu widniało eleganckie 7, lecz to raczej nie wyjaśniało jej problemu. Bez słowa ruszyłem przed siebie, wodząc wzrokiem po drzwiach. Kiedy spoczął on na tych z numerem odpowiadającym grawerunkowi na kluczach włożyłem go i przekręciłem. Przed naszymi oczami ukazał się mały pokój ze starannie ułożoną w kostkę pościelą, posprzątaną podłogą i schludnie wyglądającą szafką. Przeciwieństwo naszego... uśmiechnąłem się na myśl o naszym (a w sumie najbardziej moim) bałaganie i zwróciłem się do dziewczyny:
- No to problem rozwiązany! Po prostu pomyliłaś części.
- Tak, dziękuję yyy... - zacięła się na chwilę.
- Blase.
- Blase! Ja jestem Agnes - dodała, po czym posłała mi miły uśmiech.
Agnes?
Subskrybuj:
Posty (Atom)